menu główne

profilki

niedziela, 17 grudnia 2017

Geirangerfjord = Fiord Geiranger - rejs statkiem, wodospady, cena (Norwegia #2)


Geirangerfjord to fiord w Norwegii. Zapewne Was to nie zdziwiło. Nie zdziwi Was też, że dostaliśmy się tam z Alesund. Oprócz tego nie będziecie prawdopodobnie zaskoczeni tym, że było fajnie, bo podobno podróże nie dość, że kształcą, to są fajne. 😃
No dobra, koniec filozofii. Przejdźmy do konkretów. Macie tu (NARESZCIE) filmik z Cypru ;)



O czym będziemy dziś pisać?

  • o fiordzie
  • o rejsie statkiem
  • o słynnej Eagle Road
  • o wodospadach

Fjord – sam fiord stanowi swoisty zestaw świetnych widoków. Nie ma co się łudzić, że opisując go dużą ilością przymiotników, wiernie oddamy stan faktyczny, więc…
Spójrzcie na zdjęcie i zachwyćcie się z nami!



Rejs statkiem wycieczkowym
Jest to coś zdecydowanie godnego polecenia, tym bardziej, że nie ma innej możliwości, by zobaczyć wodospady i większość fiordu. Wkoło nie ma dróg, ani ścieżek, który dałyby panoramiczny widok na Geirangerfjorden, więc tym bardziej warto rozważyć rejs statkiem wycieczkowym.



Jeśli jesteście zainteresowani, to poniżej jest link do strony, na której można kupić bilet na wspomniany rejs. Kosztuje 315/350 NOK, czyli około 150/170zł w zależności od daty i godziny. Przy rezerwacji weźcie pod uwagę czas dojazdu do miejsca spotkania przy statku, bo charakterystyczną cechą Norwegii są (oprócz widoków rzecz jasna) niesamowicie wysokie mandaty, dlatego nie warto łudzić się, że „nadrobicie czas w trasie”. Wyjedźcie wcześniej lub zabookujcie późniejszy rejs, a nie pożałujecie J
P.S. Na statku odbieracie słuchawki z wgranym przewodnikiem po polsku. Czego więcej Wam potrzeba?

Wodospad siedmiu sióstr – jak widać, chyba nie wszystkie siostry zdążyły wstać, by nas powitać o tak wczesnej porze, ale cóż… Mieliśmy do wyboru tylko jeden jedyny termin rejsu podczas naszego pobytu w Norwegii, więc podjęliśmy ryzyko i było warto, o czym możecie przekonać się w każdym, choćby najmniejszym, kawałku tego tekstu.




Eagle Road – popularna i dość nietypowa droga, zimą jest ona zamykana, bo – jak zresztą widać gołym okiem – jest straszliwie niebezpieczna i bardziej przypomina tor saneczkowy. Sytuacja prawie jak z „Lśnienia” Stephena Kinga, lecz nie ma się co łudzić. W Geiranger nie wieje grozą!*
* zamiast grozy wieje jakże orzeźwiający wiatr, taki urok krajów na północy


Okolice – czyli widoki zapierające dech w piersiach.
Gdziekolwiek nie pojedziecie, zachwyci Was przyroda i ogrom majestatycznych widoków. Wiele miejsc nie ma konkretnych nazw, ale uwierzcie – będziecie chcieli zatrzymywać się co chwilę i robić zdjęcie za zdjęciem.


Jeśli Wam się podoba to, co robimy, podzielcie się naszymi postami ze znajomymi, albo zajrzyjcie na naszego instagrama. Wasza obecność bardzo nas motywuje! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz